______________________________________
„I nawet najgłupsze
rzeczy, kiedy jesteś zakochany, zapamiętujesz jak coś najpiękniejszego. Bo ich
prostoty nie da się porównać z niczym innym.”
Adam
Leżałem na łóżku i tępo wpatrywałem się w sufit. Ręce miałem
zaplecione za głową, nogi nałożone na siebie, a w tle leciała piosenka Marka
Ronson’ a i Bruno Marsa, która ostatnio cały czas chodzi mi po głowie. Zegarek
na ścianie wskazywał godzinę dziewiątą pięćdziesiąt osiem, a mój telefon nadal
dzwonił. Nie miałem zamiaru odbierać i wysłuchiwać wrzasków Ness przed
dziesiątą, ponieważ dobrze wie, że zawsze wstaję o tej samej porze – to mój
poranny rytuał, a jeśli bym go zaburzył wszystko by szlag trafił, a mój idealny
system dnia wcale nie byłby już taki idealny.
Równo o godzinie dziesiątej usłyszałem pikanie budzika.
Żwawo poderwałem się z łóżka i złapałem za komórkę, na której miałem sześć nie
odebranych połączeń oraz dziesięć wiadomości od Ness, w których prosiła o
szybką reakcję z mojej strony. Wybrałem kontakt blondynki, a ona odebrała
niemalże od razu.
-No nareszcie. – Westchnęła poirytowana. – Co było tak ważne,
że nie mogłeś odebrać? – Przewróciłem oczami na jej słowa.
Czasem była gorsza od naszej matki. Mogła się zapierać, że w
najmniejszym calu nie przypomina naszej rodzicielki, ale była do niej naprawdę
podobna pod względem charakteru – Nessela na pierwszy rzut oka wydaje się być
uroczą, kruchą oraz nieśmiałą nastolatką i tak jest, ale potrafi być równie
zaborcza, zdeterminowana oraz bezwzględna jak mama. Jej zachowanie przejawiało
się najczęściej w jej obecnych kontaktach z Louisem – za żadne skarby nie
chciała go oglądać, ponieważ była święcie przekonana, że znalazł sobie nową
dziewczyną, po za tym nie chce mącić w jego życiu. Mówiła też, że nie ma
zamiaru obarczać go opieką nad Darcey – z tego co mi wiadomo nie zapowiada się
również, żeby miała mu o tym wspomnieć.
-Nessiu...– Udałem ziewnięcie, żeby tylko mi uwierzyła. Moja
siostrzyczka jest strasznie łatwowierna i szybko łapie każdą ściemę, którą jej
ktokolwiek wciska. – Spałem, wczoraj pracowałem do późna.
-Och. – Z jej ust wydobyło się kolejne westchnięcie, jednakże
to było inne od poprzedniego. Teraz było jej wstyd za to chłodne powitanie.
–Przepraszam, Adaś. Chciałam zapytać, czy poszedłbyś ze mną na siłownię? – Uniosłem brwi.
To głupie, że mama każe jej schudnąć pięć kilogramów do
mistrzostw w łyżwiarstwie figurowym. Ness już w tym momencie przypomina
wyglądem anorektyczkę, dlatego też karmię ją naleśnikami z czekoladą; a gdy
straci jeszcze na wadze zostanie z niej sama skóra i kości. Obie będą żałować
tej bezmyślnej decyzji, gdy coś złego się wydarzy. Matka zapewne dopiero, gdy
Ness wyląduje w szpitalu dojrzy, jaka jest nieodpowiedzialna oraz jej
przekładanie pracy nad zdrowie własnego dziecka było ważniejsze, a moja siostra
przejrzy na oczy, kiedy zobaczy Darcey nad łóżkiem szpitalnym z tym smutkiem w
oczach. Miejmy nadzieję, że D nie wda się w swoją mamę i babcię – Broń Boże!
Chociaż… Nazwisko Donavan do czegoś zobowiązuje – Darcey zapewne pójdzie w
ślady Ness i również będzie praktykowała jazdę na łyżwach. Biedne dziecko…
-Sama nie możesz iść? Nessiu mam dużo pracy, za miesiąc mam
wystawę. – Odruchowo spojrzałem na kalendarz z zaznaczoną datą, który wisiał nad
moim biurkiem.
Do wydarzenia, które zaważy na mojej przyszłości. Już od
roku pracowałem nad otwarciem muzeum sztuki nowoczesnej w Londynie. Często
wyjeżdżałem z Mediolanu, aby załatwiać różnego typu pozwolenia, umowy oraz
formalności, a dokładnie za miesiąc ma nastąpić oficjalne otwarcie Art Museum imienia Darcey, w którym
wystawione zostaną nie tylko moje, ale równiej dzieła mojej chrześnicy oraz
dzieci z pobliskich przedszkoli oraz szkół. Mój projekt ma na celu skupienie
młodych artystów, którzy pragną się rozwijać, a ich budżet domowy im na to nie
pozwala.
Moja rodzina nie ma bladego pojęcia o mim przedsięwzięciu.
Myślą, że to kolejna nudna wystawa, której Adaś poświęcił masę czasu, którą
mógł inaczej sobie zorganizować - chociażby pomóc ojcu w pracy, Ness w opiece
nad dzieckiem lub mamie na lodowisku. Nie jestem pewien czym obarczyłaby
mnie moja rodzicielka, ale jestem święcie przekonany, że na pewno by coś
wymyśliła i na pewno nie spodobałby mi się jej pomysł.
Chcę w życiu robić coś więcej niż tylko tworzyć, chcę dać
tym dzieciakom inny pogląd na świat, który sami mogą wykreować. Chcę im
pokazać, że nie tylko sport czy nauka są w życiu priorytetami, ponieważ jest
jeszcze sztuka, dzięki której mogą wyrażać siebie.
Nie jestem zbytnio bystry, nie potrafię jeździć na łyżwach
tak perfekcyjnie jak Ness, nie kręci mnie sport, nie mam zdolności przywódczych
jak moja mama, a już na pewno nie mam takich możliwości jak ojciec, który nie
mam pojęcia czym dokładnie się zajmuje – wiem jedynie, że jest w czołówce
światowych przedsiębiorców, a jego firma jest coraz wyżej w globalnym rankingu.
Jedyne co potrafię to tworzyć. Od dziecka mnie to interesowało i często miałem
z tego powodu niezłe kłopoty, jednak nigdy się nie poddałem – wytrwale
trzymałem się swoich marzeń mimo, iż czasem było ciężko dostałem się na
uniwerek, gdzie już po kilku miesiącach znudziło mi się wysłuchiwanie bredni
jaki to Leonardo da Vinci był genialny w całej swojej okazałości. Okay, zgodzę
się – facet był mistrzem w swoim fachu, a jego dzieła są dziedzictwem kultury,
ale bądźmy szczerzy dzieciaki już powoli mają tego dość. Chcą czegoś nowego,
czegoś… Co ich pochłonie i nakieruje na właściwy tor. Potrzebują przewodnika,
który poprowadzi ich przez świat i pokaże co jest dobre, a co niezupełnie.
Kogoś, kto dotrze do nich oraz komu zaufają w sprawach ważnych jak na przykład
prześladowanie ze względu na rzeczy błahe jak kolor skóry czy stan majątkowy –
bądźmy szczerzy, każdy na początku był nikim, ale Eminem wybił się wśród
czarnoskórych raperów dopiął swojego i pokazał, że biały też potrafi, a teraz
jest jednym z najlepszych- jak samookaleczenia się oraz nieakceptowanie siebie.
Muszą uwierzyć, że nikt nie jest idealny i nawet najlepsi mają swoje odchyły i
popełniając błędy. Nikt nie jest idealny i nikt nigdy nie będzie, a ludzie muszą to w końcu pojąć, a nie podążać za resztą jak stado baranów.
-Masz rację. – Mógłbym przysiąc, że teraz spuściła głowę
zrezygnowana. – Nie mogę cały czas wymagać, żebyś się skupiał na mnie i Darcey,
przecież masz własne życie… Kończę Adaś, zgadamy się…
-Ness, zaczekaj. – Przekląłem w duchu swoją uległość. Nie
potrafię jej odmówić, nawet jeśli bym chciał. Ona po prostu nie widzi jak
doskonale potrafi manipulować ludźmi, aby robili wszystko czego od niech
oczekuje. –Pójdę z tobą na tą siłownię.
-Nie, masz swoje sprawy na głowie. Nie chcę cię odciągać od
pracy, przecież mogę pójść sama.
-Będę za pół godziny. – Nie czekałem na żaden sprzeciw z jej
strony, dlatego się rozłączyłem. Pewnie przez dobre pięć minut prawiłaby mi
morały, że mam się skupić na sobie, a nie na innych. Wmawiałaby mi, iż
powinienem chociaż raz spróbować być egoistą, a nie ulegać każdemu w tak łatwy
sposób.
Wyjąłem z szafy ubrania, z którymi poszedłem do łazienki,
gdzie doprowadziłem się do stanu użytkowego. Umyłem zęby i przeczesałem dłonią
włosy, a potem wróciłem do sypialni. Spakowałem do torby sportowej jeansy,
białą koszulkę oraz czyste bokserki, po czym zbiegłem na dół. Wciągnąłem na
ramiona skórzaną kurtkę, a na nogi Jordany i skierowałem się do garażu, gdzie
było zaparkowane moje auto. Otworzyłem bramę, którą zaraz po wyjechaniu
zamknąłem. Włączyłem alarm, a następnie pojechałem pod blok mieszkaniowy, w
którym zamieszkiwała ta podła manipulantka zwana inaczej moją siostrą.
Wbiegłem po schodach po drodze mijając panią Charlotte,
której pomogłem wnieść zakupy. Po odłożeniu toreb na stole w domu starszej
pani, poszedłem do Donavan. Kulturalnie zapukałem, a drzwi otworzyła mi Ness
ubrana w czarne spodnie z dresu oraz sportowy stanik. W dłoni trzymała
niebieską bokserkę, a jej adidasy były rozwiązane.
-Mówiłam, żebyś nie przyjeżdżał. – Oznajmiła z wyrzutem i
skrzyżowała ręce na piersi. – Poradzę sobie sama.
-Nie marudź, tylko chodź. – Wywróciłem oczami, a blondynka
według mojego polecenia złapała za swoja torbę, którą przejąłem i dokończyła
ubieranie się. Nałożyła swój płaszczyk, który kupiła rok temu na wycieczce w
Rzymie, a potem zamknęła mieszkanie. Bez słowa wyszliśmy z klatki schodowej i
skierowaliśmy się do mojego auta. Wrzuciłem jej torbę obok swojej na tylnie
siedzenie, po czym zająłem miejsce kierowcy i odpaliłem silnik. Jechałem
normalnym tempem, jednakże nie odpowiadała mi ta cisza ze strony Ness. – Dobra!
–Uderzyłem dłońmi w kierownicę, zwracając tym samym uwagę siostry. – Nie zniosę
dłużej tej grobowej atmosfery. Mów, o co chodzi? – Dziewiętnastolatka
westchnęła głęboko i oparła głowę o zagłówek.
-Czy to nie dziwne, że wszystko zaczęło się ot tak układać?
–Czy to mają być jakieś żarty? A może to jakiś test na zrozumienie kobiet?
Dlaczego baby zawsze muszą doszukiwać się drugiego dna, gdy coś poszło im
zadziwiająco łatwo. Powinny się cieszyć, skakać z radości, a nie główkować nad
tym, co jest tego przyczyną.
-Nie? – Zapytałem powoli, na co skarciła mnie lodowatym
spojrzeniem. –Tak! – Dodałem pewniej, ale spotkałem się z wywróceniem oczami.
–Nie wiem. – Powiedziałem w końcu całkowicie zbity z tropu. O co jej do cholery
chodzi?!
-Adaś, mówię poważnie. Nie sądzisz, że to zbyt… To
przypomina sen, a ja boję się, że zaraz się obudzę, a moje studia okażą się
tylko głupim marzeniem sennym i znów zacznę się nad sobą użalać, bo przecież
jestem w tym najlepsza. – Przewróciłem teatralnie oczami. Czasami to jej nie
rozumiem mimo, że znam od niemowlęcia.
-Ness, przestań się bawić w Sherlocka Holmesa i ciesz się
tym, że dostałaś się na uniwerek.
-Masz rację, przecież zapracowałam na to sama. – Oznajmiła
pewniej. – Ale…- No, nie! Ty, tam u góry! Dobrze się bawisz, patrząc jak ta małpa
zadręcza mnie swoją kryminalną dedukcją!? Ech, to popieprzone. – Wiesz…
-Nie chcę wiedzieć, Nessiu. Dostałaś się, a mnie to
wystarcza. – Przekręciłem kluczyk w stacyjce i wysiadłem. Zabrałem nasze torby,
a gdy blondyna wysiadła – zamknąłem moje cudeńko.
Weszliśmy do siłowni oraz wykupiliśmy karnet, dzięki któremu
mogliśmy korzystać ze wszystkich sprzętów. Zaczęliśmy od bieżni – cholernie
nienawidzę biegać, ponieważ szybko się męczę. Nienawidzę sportu, a Ness powinna
mi bić pokłony, że dla niej zmuszam się do ćwiczeń. Kiedyś wygarnę wszystko
mojej matce, bo to wszystko przez nią. Nie lubię się pocić, chyba że jest to
pot wylany przy tworzeniu sztuki lub po prostu przy seksie – tylko taki rodzaj
ćwiczeń preferuję. Po dwudziestu minutach ciągłego truchtu przerzuciliśmy się
na rowerki – kolejna rzecz, którą gardzę. Po jakiego mam się zasapać na tym
ustrojstwie, skoro mam samochód, na który lecą wszystkie laski? Minęło następnie
dwadzieścia minut, a ja poszedłem poćwiczyć mięśnie brzucha. Jakiś gość, który dźwigał
sztangę mnie ubezpieczał – co oczywiście było zbędne, ale jak to sam określił moja dziewczyna jest boska, ale kiedy
powiedziałem, że to moja młodsza siostrzyczka od razu się napalił, bo chciał
dostać jej numer. Zrobiłbym wszystko, żeby się odwalił, albo chociaż zamknął,
dlatego zgodziłem się, żeby mnie asekurował – dotrzymam też obietnicy z numerem
od Ness, ponieważ nosi trzydzieści siedem, ale jeśli chce coś więcej to mogę
sprzedać mu solidnego kopa w przyrodzenie z numerem czterdzieści trzy.
Po trzech godzinach bezsensownego wylewania siódmych potów
opadałem z sił, ale kiedy Donavan zgodziła się wrócić już do domu, ponieważ
musiała odebrać Darcey z przedszkola – byłem wniebowzięty, a moja energia
wróciła podwojona.
~***~
Szliśmy z Darcey oraz jej chłopakiem przez park. Trzylatki
biegły przed nami i rzucały się liściami, a my rozmawialiśmy nad tym, jak
podzielić się opieką nad D, gdy Nessia zacznie studia. Nasza konferencja
została jednak przerwana przez mój telefon, dlatego wyjąłem czarnego Iphone’ a z
kieszeni jeansów. Na ekranie widniało zdjęcie uroczej brunetki, która ślicznie
się uśmiechała ukazując niewielkie dołeczki w policzkach. Na samą myśl o
Marisie moje serce przyśpieszało pracy, a mi odechciewało się wyrywanie lasek w
klubach czy chociażby parku… Gdziekolwiek.
Naprawdę ją polubiłem, a może nawet coś więcej, jednak na
razie nie chciałem się angażować w jakikolwiek związek, zważając na moje
przedsięwzięcie. Najzwyczajniej w świecie nie miałem na to czasu i nie zanosiło
się, żeby przez najbliższy miesiąc uległo to zmianie.
-Co tam, Piękna? – Rzuciłem od razu po naciśnięciu zielonej
słuchawki, a odpowiedział mi chichot.
-Adam, przestań. – Westchnęła radosna.
Mogła udawać ile tylko chciała, ale ja wiedziałem, że to jej schlebia. Miała świadomość, że jest ładna, ale każda dziewczyna jest zadowolona, kiedy facet powie, że jest śliczna - to taki trik, żeby przyciągnąć do siebie panienkę. Żeby skłonić ją, do zaufania nam i pozwolenia na coś więcej niż tylko przytulenie, jak całus lub po prostu seks.
-Możemy się dziś spotkać? – Nie wierzę… Kolejna zaczyna. Wiem, że jestem ósmym cudem świata i laski legną do mnie niczym ćmy do światła, ale ja mam pracę!
Mogła udawać ile tylko chciała, ale ja wiedziałem, że to jej schlebia. Miała świadomość, że jest ładna, ale każda dziewczyna jest zadowolona, kiedy facet powie, że jest śliczna - to taki trik, żeby przyciągnąć do siebie panienkę. Żeby skłonić ją, do zaufania nam i pozwolenia na coś więcej niż tylko przytulenie, jak całus lub po prostu seks.
-Możemy się dziś spotkać? – Nie wierzę… Kolejna zaczyna. Wiem, że jestem ósmym cudem świata i laski legną do mnie niczym ćmy do światła, ale ja mam pracę!
-Pewnie, możemy skoczyć do kina. O której mam po ciebie
przyjechać?
-Ósma ci pasuje?
-Jasne.
-Paa, Adam.
-Trzymaj się, Piękna. – Rozłączyłem się i chciałem podbiec do
Ness, która stała przed placem zabaw, jednak zrezygnowałem z tego w chwili,
kiedy zobaczyłem, że rozmawia z Tomlinsonem. Nie chciałem im przerywać,
ponieważ wiedziałem, że muszą sobie wszystko wyjaśnić. Ona mu to zniknięcie
oraz jego przyczynę.
Wyglądali razem naprawdę pięknie. Byli dla siebie stworzeni
i wiedział o tym każdy, kto ich tylko zobaczył. Oboje byli swoimi
przeciwieństwami, ale też się dopełniali. Ness była całkowitą wariatką, w
przeciwieństwie do Louisa, który znacznie częściej potrafił nad sobą zapanować.
Mogłem z czystym sumieniem powiedzieć, że w ich związku to on był tym
normalnym, bo moja siostra… Nessia po porostu nie umiała ze spokojem patrzeć
jak te wszystkie laski śliniły się na widok Louisa, który zwyciężał w każdym z
nielegalnych wyścigów – to była kolejna różnica między nimi: on się ścigał za
pieniądze i brał udział w ulicznych bójkach, a ona łyżwiarka figurowa, która
jest ulubienicą tatusia, czego za żadne skarby nie potrafię pojąć, ponieważ to
ja jestem pierworodnym ojca, to ja jestem jego Adasiem, którego powinien kochać
najbardziej, a nie Ness, której cały czas daje jakieś prezenty.
Nie jestem zazdrosny, ja po prostu nie rozumiem mojego
stwórcy. Jak on może być takim egoistą i zwracać uwagę tylko na swoją córunię
od siedmiu boleści?! To podłe, ale na całe szczęście moja mama traktuje mnie
lepiej i to ja jestem jej ulubieńcem. Niech sobie Ness będzie księżniczką tatusia, ale to ja jestem i
zawsze będę synkiem mamusi i ona mi tego nie odbierze – ją mama zawsze będzie
krytykować i wymagać od niej więcej, a ja będę idealny.
Nagle ich wzrok powędrował na mnie, co całkowicie zbiło mnie
z tropu. O co im do cholery chodzi? Udając dobrą minę do złej gry, uśmiechnąłem
się i pomachałem im. Chociaż dzieliła nas dość spora odległość wiedziałem, że
Ness wierci mi dziurę w głowie, jedynie Tomlinson mi odmachał. Szatyn wsunął
ręce do kieszeni, a potem odszedł kopiąc kamyk. Podbiegłem do siostry, która
spanikowana zagryzała wargę.
-Co powiedział? – Nie odpowiedziała, tylko dalej uparcie
wpatrywała się w oddalającą sylwetkę dwudziestojednolatka .- Okay, może
inaczej, co ty mu powiedziałaś?
-Że Darcey to twoja córka…
_______________________________________
Heej, dziś mam dla was rozdział z perspektywy Adasia - matko, jak ja go uwielbiam... Jest taki pozytywnie porąbany...
Jako, że od poniedziałku zaczynam praktyki i w domku będę jednak duuuuużo wcześniej (bo o 13 kończę + godzina na dojazd =14.30 *.*) - tak, tak kocham swoje życie - powstanie blog o Ashtonie z 5SOS, jednakże jeszcze nie zadecydowałam jaka będzie fabuła -.-
Dlatego proszę daje mi czas do mikołaja, a już 6 grudnia pojawi się notka oraz fabuła nowego bloga.
Przypominam, że możecie zadawać pytania bohaterom w odpowiedniej zakładce, jak również zapraszam do zapoznania się z zakładką KONKURS!!
Oo, jeszcze chciałam podziękować za wasze komentarze oraz wzrastającą liczbę obserwujących i za nominację do LA, którą dostałam od Patrycji Tomlinson. Jesteście kochani.
Oo, jeszcze chciałam podziękować za wasze komentarze oraz wzrastającą liczbę obserwujących i za nominację do LA, którą dostałam od Patrycji Tomlinson. Jesteście kochani.
To tyle na dziś, do za tydzień.
Buźka, miśki ;**