czwartek, 24 grudnia 2015

XXX. Wherever You Are




„Imponował mi. Był taki męski, a jednocześnie pod skórą prawdziwego mężczyzny krył chłopca lubiącego przytulanie.”


Ness


Siedziałam przy stole opok Matta i Liama, naprzeciwko Zayna i Darcey, ponieważ tak zarządziła Danielle. Olson przygotowała kurczaka z warzywami, pieczone ziemniaki i jakąś surówkę, która była cholernie dobra… w sumie wszystko było dobre.
-Więc, jaką miałeś do mnie wczoraj sprawę, Zayn? –zagaił Anderson zwracając uwagę mojego chłopaka, który aktualnie skupiał się na zaczepianiu mnie i wodzeniu stopą po moich łydkach, czym mnie podniecał, ale stwarzałam pozory, że wszystko jest w najlepszym porządku.
-Och, tak chciałem, żebyś zarówno ty jak i Liam był moim wspólnikiem –poinformował ze szczerym uśmiechem, ku zdziwieniu naszych przyjaciół.
-Zakładasz gang? –wypaliła jego kuzynka, na co Malik buchnął śmiechem.
-Nie, skąd ten pomysł? –dodał rozbawiony.
-No nie wiem, tak mi się skojarzyło, bo zaledwie kilka miesięcy temu brałeś udział w skoku na konwój w Rosji?
-Stare dzieje – machnął ręką mulat. –Teraz jestem zakochany, buduję dom, spłodziłem dzieci… muszę jeszcze posadzić drzewo –teraz to ja zachichotałam.
Najbardziej kochałam go takim, jaki był w tym momencie – zabawny, beztroski, szczęśliwy i skory do żartów. Uwielbiam patrzeć jak Zayn się uśmiecha, a w jego oczach pojawiają się iskierki rozbawienia, kiedy docina Danielle lub komuś innemu – widać, że sprawia mu to radość.
-Jaki interes masz na myśli? –wtrącił wreszcie Liam.
-Chcę otworzyć firmę samochodową i potrzebuję kogoś, kto zajmie się księgowością, Payno, a dla ciebie, Matt jest stanowisko marketingowe. Dodatkowo mogę wam zaoferować po dwadzieścia procent udziałów i urlop ojcowski, jeśli coś spłodzisz, Rocky.
-Nie potrzebuję na razie dzieci, nie widzi mi się babranie w pieluchach, c’ nie, kicia? –Marisa jedynie przytaknęła. –Bo w sumie jakbym miał uprawiać seks, jakby Marisa była w dziewiątym miesiącu?
-Normalnie –stwierdził Liam. –Jesteś idiotą, skoro myślisz, że w ostatnim miesiącu nie da się pieprzyć.
-A da się? –wywróciłam oczami na pytanie Zayna. –To znaczy… wiem, że się da, ale, w jakiej pozycji? Oglądałem ostatnio z Mattem Sekstaśmę z Cameron Diaz i tym kolesiem z Jak poznałem waszą matkę i on nie potrafił jej wsadzić… więc, jak ty to robiłeś, Payno?
-Serio, Zayn? –wypaliła poczerwieniała ze złości Danielle.
-Dani rozumiem, że masz TE dni, albo jesteś znowu w ciąży, bo Ness ma podobne humorki, ale teraz duzi chłopcy rozmawiają, więc z łaski swojej ucisz się –powiedział marszcząc nos, a potem wracając do swojego przyjaciela. –No, więc tłumacz.
-Na łyżeczkę.
-Na łyżeczkę to my się przytulamy, Ness nie lubi, gdy coś wbija jej się w tyłek.
-Zayn! –tym razem to ja się uniosłam. –Opanuj się –wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
Boże, to takie krępujące, kiedy on rozmawia o naszych intymnych sprawach publicznie, zwłaszcza przy przyjaciołach, albo przy swoich rodzicach, co zdarzyło się już dwa razy! On jest po prostu bezwstydny, rozgadując takie rzeczy wszystkim. To powinna być nasza tajemnica, a nie nagłówek w gazetach, które czyta każdy!
-Ness, ma rację, anal jest niewygodny –poparła mnie Dani. –A gdyby wam ktoś wpychał w tyłek?
-Nie jestem gejem –przypomniał jej ciemny blondyn. –Dowodem na to jest nasz syn –wskazał na drzemiącego na kocyku Luke’ a.
-Ja też nie, spłodziłem bliźniaki, więc… -wzruszył barkami z uśmiechem na ustach.
-Ja wczoraj zaliczyłem anal i kilka innych pozycji, więc też jestem hetero.
-Kretyni –podsumowała Parker kręcąc głową na boki. –Jakbyście się nie mogli wstrzymać z seksem na kilka tygodni.
-Ja wytrzymałem trzy miesiące –wtrącił Malik.
-A ja… -zaczął Matt, ale szybko się uciszył nie dokańczając swojej myśli. –Liam wytrzymał, kiedy Dani miała szwy po ciąży.
-Ile? –zapytał z przerażeniem mój chłopak.
-Z miesiąc? Nie wiem, nie zaznaczałem tego w kalendarzu –wyrzucił w powietrze ramiona Liam, po czym zaoferował, żebyśmy zagrali w karty, na co wszyscy przystaliśmy. Pomogłyśmy z Marisą posprzątać Danielle, a Zayn poszedł położyć Darcey spać w pokoju gościnnym, tak jak Liam swojego syna w jego pokoju. Matt natomiast przygotował wszystko pod grę.
Siedzieliśmy na dywanie w okręgu i każdy wpatrywał się w swoje karty, bo nikt nie chciał przegrać zwłasza, że zasady były proste – jeśli przegrasz, pozbywasz się ubrań. Nie chciałam tego, ale nie chciałam też wyjść na sztywną z racji tego, że pozostali się zgodzili. Liam w dodatku wyjął alkohol i literatki, które podał każdemu oprócz mnie i Dani.
-Możesz wziąć łyka –powiedział Zayn podając mi swoją szklankę, ale pokiwałam przecząco głową. –Tata mówił, że jeden łyczek ci nie zaszkodzi.
-Muszę cię później odwieść do domu, geniuszu –mruknęłam z przekąsem.
-Będziemy spać u Liama, więc możesz śmiało skosztować.
-Nie, dziękuję –odmówiłam nieco wredniej, ale wszystko, dlatego że naprawdę chciałam przejechać się jego samochodem, bo nigdy mi na to nie pozwalał.
-Wygrałem –stwierdził Payno wykładając swoje karty.
-Nie sądzę –rzuciłam do środka pokera ułożonego z poduszek. –Wyskakuj z ciuchów, Liam – powiedziałam obojętnie, biorąc łyka soku pomarańczowego, który przyniosłam z kuchni łącznie z butelką niegazowanej wody.
-Jeszcze zobaczymy, kto będzie siedział goły, Ness –zagroził ciemny blondyn, na co wywróciłam oczami.
Graliśmy już dobre dwie godziny i jak na razie miałam na sobie czarne koronkowe majtki i bluzkę, bo tylko raz podwinęła mi się noga, w przeciwieństwie do reszty - Zayn był tylko w bokserkach, tak jak Liam, Matt był już nagi, Marisa miała jeszcze majtki, a Danielle swój biały komplet bielizny.
-Kończmy ten cyrk, piękna –oznajmił pijany Malik, kładąc na środku pokera. –Ściągaj bluzeczkę, Maleńka –zaczkał.
-Bokserki w dół, przystojniaczku –położyłam przed sobą królewskiego pokera w kolorze czerwonego serduszka.
-Oszukujesz, Ness –wycedził przez zaciśnięte zęby, po czym wstał i zdjął swoje spodenki, na co głośno przełknęłam ślinę i zagryzłam dolną wargę. –Teraz nie mam już nic do stracenia, dlatego rozdawaj, Parker –równie pijana Marisa rozdała talię, ale tym razem przegrałam… przegrałam jak ofiara! –Tylko na to czekałem –dodał, oblizując swoje usta i przyglądając mi się z szaleństwem w oczach.
-Nie zdejmę bluzki – zaprzeczyłam. Jestem na to za trzeźwa, musiałabym się upić jak nienormalna, żeby się roznegliżować.
-Musisz, Ness –poparł mulata, Anderson. –Takie są zasady –ziewnął opierając głowę o bark Marisy.
-Naprawdę chcesz, żeby twoi przyjaciele widzieli mnie nago, Zayn? –próbowałam go zmanipulować, ale z marnym skutkiem. Był pijany…
-Ja chcę cię widzieć nago, cały dzień myślę tylko o tym, że nie masz na sobie stanika, Maleńka –wybełkotał, po czym zaczął się do mnie zbliżać, aż ostatecznie usiadł przede mną niszcząc całą grę tylko po to, żeby wpić się w moje wargi i włożyć łapy pod moją bluzkę. Zatrzymałam go. –Przestań, przecież wiem, że chcesz…
-Nie tutaj.
-W takim chodź do sypialni Liama – oczy Dani zabłysły wściekłością.
-Chcę do domu. Ubierz się, a ja pójdę po Darcey –poprosiłam, a potem ubrałam swoje szorty  i zabrałam kluczyki, które Olson zdążyła wyjąć ze spodni swojego kuzyna. 
Z pokoju gościnnego zabrałam moją księżniczkę, a za nami podążał Dingo, który od razu wskoczył na tylnie siedzenie samochodu Malika, gdzie również przypięłam do fotelika czterolatkę. Wróciłam jeszcze po mojego niewyżytego chłopaka. Zayn, mimo iż dużo wypił, radził sobie całkiem nieźle z trafieniem do samochodu. Nim jednak wsiadł do środka, wykłócał się ze mną, kto powinien prowadzić, ale przekonałam go tym, że kiedy będziemy już w domu zdejmę dla niego koszulkę – idiota, przecież to logiczne, że muszę wziąć prysznic i przebrać się w piżamę.
To całe podrasowane SSC Aero to jakaś masakra, jak, u diabła Zayn może prowadzić – za przeproszeniem – takie gówno?! Nie dość, że ledwo dosięgałam do pedałów to zmiana biegów jest koszmarna. Byłam tak cholernie szczęśliwa, kiedy zaparkowałam na naszym osiedlu pod naszym blokiem, że nie jestem w stanie tego opisać.
Najpierw pomogłam wysiąść Malikowi, potem Dingo, a na samym końcu wzięłam mój skarb na ręce i zamknęłam to całe super auto, żeby nikt go nie ukradł. Całą czwórką wtoczyliśmy się po schodach, a następnie otworzyłam mieszkanie, żebyśmy mogli wejść.
Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam było zamknięcie drzwi na klucz, a potem zsunięcie ze stóp butów. Następnie zaniosłam Darcey do jej pokoju, gdzie zdjęłam jej jeansowe spodenki oraz narzutkę, bo jej botki zostały u Dani. Wielki bernardyn od razu wskoczył na łóżko i ułożył się z brzegu, żeby jego pani nie spadła z materaca, dlatego wiedząc, że moje dziecko jest chronione przez psa, ucałowałam jej czółko i poszłam do mojej sypialni, gdzie czekał na mnie jeszcze Malik.
-Chodź do mnie –poprosił wystawiając w moim kierunku dłoń, ale jej nie uchwyciłam.
-Idę się wykąpać – wyznałam, po czym zabrałam swoją koszulkę ze Stichem oraz czystą parę biodrówek w kolorze białym i poszłam do łazienki. Rozebrałam się do naga i weszłam do kabiny. Odkręciwszy zawory pozwoliłam, żeby letnia woda na mnie spływała, ale ten relaks nie trwał długo, bo dołączył do mnie mój chłopak, który od razu zaczął mnie napastować pocałunkami. –Niee…
-Proszę, Ness, przecież Darcey śpi –wyznał, po czym łapiąc za mój odcinek lędźwiowy przyciągnął mnie bliżej siebie.
-Zayn jesteś pijany, a ja jestem zmęczona…
-Zrobię to szybko –poinformował brunet, a potem jednym szybkim ruchem chwycił za moje pośladki i uniósł na wysokość swoich bioder, które objęłam nogami. Nie zważając na nic od razu we mnie wszedł i zaczął się poruszać, opierając moje plecy o zimne kafelki. Próbowałam stłumić jęki, ale niezbyt mi to wychodziło, dlatego też dwudziestodwulatek wpił się w moje wargi nie przestając mnie pieprzyć. Byłam wykończona –tym dniem, a on jeszcze chciał seksu… kocham go i się zgodziłam, ale nie byłam w stanie trafić do swojego łóżka, bo zmęczenie dało o sobie znać. –Chodź do mnie –najdokładniej jak tylko pijany facet potrafi wytarł mnie, a potem kolejno ubrał, rozczesał włosy i zaniósł do sypialni, gdzie momentalnie się przytulił… oplótł mnie niczym dzikie pnącze. –Kocham się do ciebie przytulać – wymruczał, gładząc dłonią mój brzuszek. –Myślisz, że to dwaj chłopcy? –ziewnął. –Nauczyłbym ich się ścigać. Mogę też mieć jednego syna, ale chcę go nauczyć prowadzić samochód, bo mnie ojciec nie nauczył.
-A, jeśli to będę dwie dziewczynki?
-Też nauczę je jeździć samochodem. Tak czy tak będę szczęśliwy, o ile nie będziesz mi kazała jeździć różowym wózkiem –zachichotałam, przeczesując palcami jego włosy, którymi się bawiłam.
-Sam sobie wybierzesz wózek.
-Jak chcesz je nazwać? –wymruczał Malik całując mój brzuch.
-Nie myślałam jeszcze o tym, ale może Mia? –zapytałam niepewnie chcąc wybadać jego reakcję. Mulat podniósł się i dokładnie mnie zlustrował.
-Chcesz… -przytaknęłam. –Ale czemu, chcesz nazwać naszą córkę w ten sposób?
-Bo Mia była dla ciebie ważna i wiem, ile dla ciebie znaczyła.
-Myślisz, że właśnie tak powinniśmy nazwać naszą córkę?
-Mhm, myślę, że tak. Będzie ci przypominała o tym ile dobrego zrobiłeś nie tylko dla mnie –na idealnych ustach mojego chłopaka pojawił się nieśmiały uśmieszek.
-A jeśli będę miał jeszcze syna nazwiemy go Louis, bo on też wiele dla ciebie znaczył, poza tym był ojcem Darcey –kolejny raz ziewnął.
-Dobrze, ale teraz idź już spać, Zayn –poprosiłam delikatnie muskając jego usta, a potem wtulając nos w włosy Zayna, który z kolei obejmował mnie w pasie i opierał policzek o moje piersi.
~***~
Według zaleceń leżałam w łóżku i starałam się nie ruszać. Zayn, gdzieś poszedł i prawdopodobnie była to kuchnia, skąd dochodziły hałasy, a Darcey… ona równo o dwunastej poszła go Jake’ a.
-Długo jeszcze?! –zawołałam, bo najzwyczajniej w świecie nie miałam ochoty przeleżeć całego dnia w łóżku.
-Już idę! –odkrzyknął i po kilku sekundach zjawił się z tacą w sypialni. Usiadł obok mnie i podał mi miseczkę z truskawkami oraz bitą śmietanę. –Dzwoniłem do tego całego Sama.
-Co powiedział? –zapytałam biorąc gryza moich ulubionych owoców.
-Że powinniśmy zacząć wybierać meble, bo w listopadzie będziemy już się wprowadzać.
-To świetna wiadomość!
-Mhm, dlatego zadzwoniłem do Clary, żeby nam pomogła urządzić wnętrze.
-Okay –westchnęłam zirytowana.
Nie będę kłamać, że za nią przepadam, bo prawda jest zupełnie inna. Nie lubię jej, bo zachowała się jak skończona suka najpierw kręcąc z Mattem, a teraz z moim bratem. Jak, do diabła tak można grać na ludzkich uczuciach?! Jak ta wywłoka mogła to zrobić Andersonowi?!
-Jesteś zła…
-Rozczarowana i zirytowana –poprawiłam. –Ale jeśli uważasz, że Brown może nam pomóc… niech to zrobi.
-Kocham cię –wyznał całując mnie w kącik ust. –Ale chciałbym wiedzieć, co myślisz o tym łóżku? –zapytał podając mi katalog.
-Jest wielkie… -westchnęłam, wertując rozmiary.
-O to właśnie chodzi, bo chcę mieć z tobą duże łóżko –z rozbawieniem pokiwałam głową na boki z niedowierzanie.
-Ness?! –po naszym mieszkaniu rozniósł się krzyk Marisy, która po chwili znalazła się w naszej sypialni i rzuciła się na materac, gdzie oboje z Zaynem siedzieliśmy. –Mam newsy…
-Mogłabyś… no nie wiem? Zachowywać się jak nieco cywilizowana osoba i uprzedzać nas o swoich wizytach? –mruknął niezadowolony dwudziestodwulatek.
-I mówi to koleś, który ostatnio przeszkodził mi seksie – rzuciła obojętnie latynoska. –Zgadnij, co kupiłam –zwróciła się niezwykle podekscytowana do mnie, na co wzruszyłam ramionami. –Zrobię ci paznokcie, chodź do kuchni.
-Marisa to naprawdę miłe, ale zaraz przychodzi Clary, żeby pomóc nam urządzić dom – poinformowałam niepewnie.
Było mi niezwykle głupio. Jak, do diabła mogłam tak ranić moją przyjaciółkę, której mój popieprzony brat złamał serce? Zdradziłam ją i spoufalam się z wrogiem. Jestem najgorszą przyjaciółką na świecie.
-Wyluzuj –machnęła ręką, uśmiechająca się przy tym brunetka. –Zayn się nią zajmie, a ja zajmę się tobą –spojrzałam niepewnie na mojego chłopaka, który jedynie wywrócił oczami. –Nie bądź wkurwiony, Malik, Ness ci się wieczorem zrewanżuje –poruszała brwiami. –Zajmę się nawet Darcey.
-Jesteś idiotką –westchnął mulat. –Przyjdź o siódmej po Skrzata –poinformował, a potem poszedł otworzyć drzwi.
-Sprawia ci to niewyobrażalną radość, prawda? –zapytałam marszcząc nos.
-Mhm –mruknęła zadowolona z siebie. –Okay, chodź do salonu.
Według planu poszłyśmy do pokoju dziennego, gdzie siedziała już Clary i rozpakowywała swoje materiały.
-Ness, chcesz coś do picia?! –zawołał z kuchni Malik, na co odkrzyknęłam, że nie, ale niech zrobi Marisie herbaty. Parker zajmowała się moimi dłońmi, a po kilku sekundach przyszedł mój facet z trzema szklankami w rękach. –Masz już coś czy… -zapytał siadając obok Brown.
-Mam wszystko, ale jeśli coś wam się nie spodoba, to zaraz to poprawię –powiedziała tym swoim słodziutkim głosikiem. –A jeśli chodzi o koszta to…
-Kasa nie gra roli, dlatego nie martw się tym. Obiecałem, że zapłacę ci dwadzieścia tysięcy za projekty…
-Zwariowałeś? –zapytałam na równi z Clary, po czym obie na siebie spojrzałyśmy.
-Mówiłam mu, że to za dużo –wtrąciła brunetka patrząc mi prosto w oczy. –To moje pierwsze zlecenie, poza tym nadal się uczę i zrobiłabym to za darmo.
-Nie lubię mieć długów, a ty poświęcasz nam swój wolny czas, dlatego nie kłóć się ze mną, bo potem Ness będzie musiała znosić moje humorki –posłał mi buziaka w powietrzu i poruszał zawadiacko brwiami.
Słuchałam potem uważnie tego, co tłumaczyła nam dziewczyna mojego brata i ze wstydem muszę przyznać sama przed sobą, że jest niezła w te klocki. Zayn słusznie wycenił jej pracę tak wysoko, martwi mnie tylko skąd on ma na to wszystko pieniądze. Zwolnił Ally, której na pewno mało nie zapłacił. Poprosił o pomoc Sama, któremu pewnie też słono zapłaci i jeszcze Clary… on chce jeszcze firmę otworzyć! Skąd, do diabła ma tyle pieniędzy?!
Po upływie dwóch godzin miałam już gotowe paznokcie, które były pomalowane na jasnoróżowe. Mój środkowy palec był ozdobiony brokatem, a przed ostatni został ozdobiony dodatkowo czarnym piórkiem, które namalowała Parker.
-Są śliczne –powiedziałam zadowolona. –Zobacz, Zayn – pomachałam mu palcami, aby mógł zobaczyć jak świetną robotę odwaliła moja przyjaciółka.
-Mhm… -wywróciłam oczami na to mruknięcie.
-Siadaj, Clary, tobie też jakieś zrobię –popatrzyłam na Marisę jak na totalną idiotkę i nie byłam w tym osamotniona, ponieważ wsparł mnie Malik i Brown.
-Nie jesteś na mnie wściekła? –zapytała niepewnie Clary.
-Nie?
-Ona spotyka się z twoim byłym – przypomniałam.
-Co w związku z tym? –wyszczerzyłam oczy z tego szoku. –Teraz jestem szczęśliwa z Mattem, a Adam… -westchnęła. –Mam nadzieję, że zostaniemy, chociaż kolegami. Siadaj, Clary- poklepała miejsce obok siebie, a dziewiętnastolatka posłusznie je zajęła. Usiadłam obok mojego chłopaka i zaczęłam wypijać jego kawę.
-Następnym razem powiedz, że chcesz to zrobię ci coś do picia –oznajmił brunet, który zaczął nawijać sobie moje włosy na palec i masować mnie po brzuchu. –Kiedy masz wizytę u Paty?
-Za miesiąc. Idę razem z Nat, a co?
-Tak pytam –powiedział całując moje czoło. -Rozmawiałem z Danielem –odchrząknął, a podejrzany wzrok Marisy przeniósł się na niego tak samo jak oczy Clary. –Chce, żebym wziął udział w wyścigu w Japonii –podrapał się zakłopotany po karku.
-I zostawiasz swoją ciężarną dziewczynę? –wtrąciła z przekąsem Parker, na co zmroziłam ją spojrzeniem.
-Nie rozmawiam z tobą –wycedził przez zaciśnięte zęby mój chłopak. –Trzy dni, Ness – pokiwałam pionowo głową na znak zrozumienia. –Będę dzwonił codziennie, a Ryan będzie do ciebie zaglądał.
-Nie mam pięciu lat.
-Co nie zmienia faktu, że nie możesz sobie zrobić krzywdy, Maleńka.
-Przesadzasz, Malik.
-Wolisz Matta? –wywróciłam oczami, gwałtownie wstając.-No, co? –zapytał jak gdyby nigdy nic, kiedy spojrzałam na niego z wyrzutem.
-Możesz przestać traktować mnie jak porcelanową laleczkę, która nie poradzi sobie sama? –warknęłam. –Mam dwadzieścia lat, mam już jedno dziecko i radzę sobie cały czas. Nie potrzebuję niańki!
-Nie wrzeszcz –upomniał. –Nie denerwuj się, bo…
-To ty mnie wkurzasz, Zayn! Może zamontuj tutaj jeszcze kamery, żeby mieć na mnie oko dwadzieścia cztery na siedem! –wykrzyczałam i robiłabym to dalej, gdyby nie ten pieprzony dzwonek do drzwi. –Otworzę –dodałam tym samym tonem, po czym ruszyłam w stronę wejścia. Uchyliłam brązowy prostokąt i zamarłam. –Czego ty chcesz, Zack? –wycedziłam nie ryjąc swojego poirytowania jego parszywą gębą.
-Gdzie twój chłoptaś?
-Mów, o co chodzi, bo stracę cierpliwość.
-Przekaż mu, że…
-Jeśli masz zamiar grozić Zaynowi, to sobie odpuść ten cyrk –Williams zmarszczył na mnie swoje brwi z szoku. –Zbliż się tylko do mnie, mojej córki, albo kogokolwiek z mojej rodziny lub przyjaciół, a…
-Co zrobisz, huh?! –wrzasnął. –Zgłosisz to na policję?! Niespodzianka, twój Malik już to zrobił!  
-Odpieprz się od niej –nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie do tyłu, a potem Zayn zasłonił mnie swoim ciałem. –Mam dość oglądania twojej parszywej gęby, Zack. Co mam zrobić, żebyś raz na zawsze zniknął z mojego życia, huh?
-Nie pozbędziesz się mnie, Malik. Jestem i zawsze będę twoim koszmarem, ale dam ci radę… pilnuj swojej Blondyneczki jak oka w głowie… 
____________________________________
Z racji tego, że są święta to jest mój prezent dla was!! 
Wesołych Świąt!!
ZAPRASZAM RÓWNIEŻ NA: 
i
gdzie pojawią się pierwsze rozdziały z okazji świąt!! - a, co mi tam raz w roku trzeba być dobrym xdd
 

7 komentarzy:

  1. Rozdział zajebisty czekam na next i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. mmmmmmmm <3 Olls :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny ���� do następnego ;** /Ronnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Popracuj nad zapisem dialogów, bo razi w oczy.
    http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za linka - postaram się wszystko poprawić w wolnej chwili ;)

      Usuń

Komentarz = Motywacja