WAŻNA NOTKA POD SPODEM!!
„A on wyglądał jak pluszowy miś. Nawet oczy
miał takie same.”
Ness
Po wyjściu Zayna dopiero zaczęła się afera. Adam był
naprawdę wkurwiony i dawał mi jasno do zrozumienia, że jestem cholerną
małolatą, która znowu popełnia te same błędy. Krzyczał, chodził w te i we w te
oraz groził palcem jak surowy rodzic. Na całe szczęście Darcey bawiła się w
swoim pokoju, dlatego nie musiała brać udziału w tej bezsensownej wymianie
słów- chociaż na pewno słyszała.
-…Jak możesz być tak bezmyślna, Ness?! Przecież on chce cie
tylko przelecieć! – Zapał za swoje włosy i zaczął ciągnąć za ich końcówki jak
psychicznie chory człowiek. Przerażał mnie w tej chwili.
-Po raz setny, Adaś. – Westchnęłam. Miałam już dość
powtarzania tego samego zdania w kółko. –Zayn przyszedł tylko sprawdzić jak się
czuję. – Dokończyłam spokojnie.
-Pieprzył cie!
-W ubraniu. – Prychnęłam. –Nie spałam z nim, leżeliśmy tylko
i oglądaliśmy głupi film! –Pisnęłam zdenerwowana. –Adam... – Westchnęłam, a
później wstałam i do niego podeszłam, łapiąc za dłoń, którą zaczęłam masować
kciukiem. –Ja wiem, że się o mnie martwisz, ale zrozum, że ja już nie pozwolę
się wykorzystywać, jestem odpowiedzialna. – Szatyn wywrócił oczami, a potem
zaczął głęboko oddychać chcąc uspokoić swój puls, który znacznie przyśpieszył.
–Po za tym Malik wcale nie jest, aż taki zły. – Wzruszyłam nieśmiało ramieniem.
-Co masz na myśli mówiąc: Nie jest, aż tak zły? – Uniósł podejrzliwie lewą brew do góry.
–Ness, co ty knujesz?
-Nic nie knuję, ale… - Spuściłam głowę.
Nie lubię odbywać z nim takich intymnych rozmów. To jest mój brat w dodatku starzy, a nie najlepsza przyjaciółka, której mogę otwarcie zwierzać się z problemów. To nie jest moja Dani. To mój brat, który jest gotowy skopać tyłek każdego chłopaka, który zrani moje małe serduszko.
Nie lubię odbywać z nim takich intymnych rozmów. To jest mój brat w dodatku starzy, a nie najlepsza przyjaciółka, której mogę otwarcie zwierzać się z problemów. To nie jest moja Dani. To mój brat, który jest gotowy skopać tyłek każdego chłopaka, który zrani moje małe serduszko.
-Ale, co? – Zagryzłam dolną wargę, nadal na niego nie
patrząc. Cholernie bałam się jego reakcji na tą wiadomość. –Cholera Ness, co? – Podniósł trochę głos z zirytowania moją osobą.
Nie jestem typem, który uwielbia rozmawiać o swoich uczuciach. Wolę je schować głęboko w sobie lub próbuję się ich wyrzec, ale nie cierpię się nimi dzielić z innymi.
-Nessiu, wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko, nie będę cie oceniał. – Ujął moją twarz w dłonie i uniósł, abym mogła spojrzeć mu prosto w oczy.
Mogę mu powiedzieć o wszystkim, a on nie będzie mnie oceniał?! Co za bzdura! Oczywiście, że mnie za to okrzyczy, przecież jest moim bratem!
Nie jestem typem, który uwielbia rozmawiać o swoich uczuciach. Wolę je schować głęboko w sobie lub próbuję się ich wyrzec, ale nie cierpię się nimi dzielić z innymi.
-Nessiu, wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko, nie będę cie oceniał. – Ujął moją twarz w dłonie i uniósł, abym mogła spojrzeć mu prosto w oczy.
Mogę mu powiedzieć o wszystkim, a on nie będzie mnie oceniał?! Co za bzdura! Oczywiście, że mnie za to okrzyczy, przecież jest moim bratem!
-Chodzi o to... – Wzięłam głęboki wdech.
Zaraz powiem mu o czymś bardzo prywatnym, a on będzie miał kolejny powód do kłótni ze mną.
-Ja go lubię, Adaś. – Mruknęłam ze spuszczoną głową.
Zaraz powiem mu o czymś bardzo prywatnym, a on będzie miał kolejny powód do kłótni ze mną.
-Ja go lubię, Adaś. – Mruknęłam ze spuszczoną głową.
-Co?! – Wrzasnął. –Lubisz Malika?! Czy ty upadłaś na tym
lodowisku na głowę?! Ness, przecież wiesz, że on zachowuje się jak męska
dziwka. Będziesz jedną z wielu jego panienek!
-Przestań o nim tak mówić! Sam…
-Ness, rozmawiamy o Zaynie, a nie o mnie. – Warknął.
-Byliście przyjaciółmi, jak możesz go oczerniać?!
-Oczerniać?! Ja ci mówię jak jest, będziesz cierpieć jeszcze
bardziej niż po Tomlinsonie!
-To będę, Jezu... – Jęknęłam zdenerwowana. –Pozwól mi popełniać
błędy, Adaś.
-Będziesz cierpieć, Ness, a ja nie będę leczył twojego
serducha. – Dźgnął mnie palcem w mostek, a później ubrał kurtkę i wyszedł
trzaskając drzwiami.
Jezu Przenajświętszy,
to była jedna z najtrudniejszych rozmów w moim życiu. Zupełnie jak ta, gdy
mieliśmy po piętnaście oraz osiemnaście lat, a rodzice postanowili zaznajomić
nas w sprawach seksu. Mówili jak się zabezpieczać i inne takie… Czułam się
wtedy taka zażenowana – przecież mówili nam o tym w szkole, a konferencja na
ten temat i to w dodatku z mamą oraz tatą była tak krępująca.
~***~
Adam przyszedł do mnie rano, aby odprowadzić Darcey do
szkoły oraz przynieść mi jakieś tabletki na grypę. Było mi jeszcze gorzej niż
wczoraj – ledwo co mówiłam, a z nosa leciało mi jak woda z kranu. Cały ranek
spędziłam na kanapie oglądając seriale na MTV – znowu zaczęłam się w nie
wkręcać i przeżywać losy bohaterów.
Około godziny dziesiątej drzwi mojego mieszkania się
otworzyły, a chwilę później nade mną stał Zayn. Na moich ustach pojawił się
uśmiech, gdy ucałował moje czoło, a później podał mi jedną z reklamówek.
-Masz zjeść, bo się obrażę. – Rzucił, a później podszedł do
telewizora. Wyjął jakiś karton – jak się okazało, była to konsola – oraz
podłączył pod plazmę.
-Jesteś niemożliwy.
-Tsa. – Mruknął, nachylając się, aby włożyć kabel do kontaktu.
Po chwili wstał z podłogi i chwycił kontroler, a następnie usiadł obok mnie.
–Ness, mam cie karmić?
-Potrafię jeść sama, ale nie mam ochoty. – Skrzywiłam się.
Jedyną rzeczą, na którą miałam w tym momencie ochotę było obejrzenie jakiegoś durnego reality show oraz zdrowe gardło.
Jedyną rzeczą, na którą miałam w tym momencie ochotę było obejrzenie jakiegoś durnego reality show oraz zdrowe gardło.
-Lubisz mnie? – Zmarszczyłam brwi, a on przybliżył się
maksymalnie blisko mnie. Jego duża dłoń spoczęła na moich nagim udzie i lekko
za nie ścisnęła. Przez niego robi się gorąco, a sam przecież mówił, że nie może,
bo Louis to jego przyjaciel. –Ness, pytam czy mnie lubisz?
-Co to ma do rzeczy?
-Odpowiedz.
-Może. – Wzruszyłam nieśmiało ramionami i szybko spuściłam
głowę, chcą ukryć wypieki na moich policzkach. Dlaczego, do cholery się przy nim
tak często rumienię?!
-Zjedz, specjalnie dla ciebie byłem po naleśniki na drugim
końcu miasta, po za tym musiałem przekupić Marisę, żeby wydała na ładnym
talerzu. – Westchnęłam zrezygnowana, a później wyjęłam porcję z siatki i
ustawiłam na swoich kolanach. –Masz tam jeszcze widelec i nóż. – Podał mi
sztućce, a sam zajął się tą głupią grą.
-Nie zmieszczę wszystkiego, pomóż mi. – Jęknęłam po zjedzeniu
dwóch placków z pięciu.
-Jadłem już. – Nawet na mnie nie spojrzał tylko grał dalej.
-Lubisz mnie?
-Co to ma do rzeczy?
-Jeśli mnie lubisz, to pomóż, bo cie wyrzucę z mojego
mieszkania. – Parsknął śmiechem.
-Ness, bez urazy, ale nie sądzę, żeby taka kruszynka dała
sobie ze mną radę.
-Zdziwiłbyś się. – Mruknęła pod nosem.
Może byłam drobna, ale siłę też jakąś miałam, po za tym często, jako dzieci biliśmy się z Adamem i to ja zawsze wygrywałam, mimo iż byłam od niego młodsza. Zawsze byłam od niego lepsza w sporcie, a zapasy to też sport, prawda?
-Nooo Malik, proszę zjedz. – Przeciągnęłam, a później nabiłam na widelec kawałek posiłku i wystawiłam w kierunku ust mulata. Dwudziestojednolatek zjadł ten kęs, tak jak pozostałe i w ten oto sposób cała porcja zniknęła. –Nie jestem głodny, huh? – Trąciłam go w zdrowe ramię.
Może byłam drobna, ale siłę też jakąś miałam, po za tym często, jako dzieci biliśmy się z Adamem i to ja zawsze wygrywałam, mimo iż byłam od niego młodsza. Zawsze byłam od niego lepsza w sporcie, a zapasy to też sport, prawda?
-Nooo Malik, proszę zjedz. – Przeciągnęłam, a później nabiłam na widelec kawałek posiłku i wystawiłam w kierunku ust mulata. Dwudziestojednolatek zjadł ten kęs, tak jak pozostałe i w ten oto sposób cała porcja zniknęła. –Nie jestem głodny, huh? – Trąciłam go w zdrowe ramię.
-Bo nie byłem, ale się uparłaś. – Powiedział na odczepne.
–Zagrasz ze mną?
-Nie umiem.
-Nauczę cie, chodź. – Poklepał miejsce między swoimi nogami,
dlatego niepewnie się między nimi usadziłam. Mężczyzna objął mnie w pasie i
przyciągnął bliżej siebie w ten sposób, że moje plecy opierały się o jego tors.
–Trzymaj. – Podał mi dżojstik, a następnie splótł nasze palce pokazując mi, w
jaki sposób wykonać ruch, aby skręcić w lewo lub w prawo, ponieważ graliśmy w
jakieś wyścigi. Samochód zahaczył jednak w barierkę, a pad w moich dłoniach
zadrżał. Zayn szybko jednak nawrócił i dojechaliśmy do mety jako drudzy. –No i
widzisz, potrafisz. – Nagle poczułam mokry ślad na swoim policzku, dlatego
szybko dotknęłam owego miejsca palcami.
-Czy ty właśnie…
-Może. – Mruknął niczym niewinny chłopiec. –A to jakiś
problem, Ness?
-Nie, oczywiście, że nie, ale sam zapierałeś się, że nie
możesz, bo Louis…
-Co ma Louis do tego, że pocałowałem cie w policzek? Nie
rozumiem cie, Blondyneczko. – Westchnął z bezsilności.
-Czy ty ze mną pogrywasz? – Przekręciłam głowę, aby spojrzeć
w jego śliczne brązowe oczęta.
Były takie piękne, jak czekolada lub kakao. Niesamowicie doskonałe, jakby stworzone właśnie dla niego, żeby mógł mącić dziewczyną w głowach, żeby mi mógł robić nieporządek w myślach.
Były takie piękne, jak czekolada lub kakao. Niesamowicie doskonałe, jakby stworzone właśnie dla niego, żeby mógł mącić dziewczyną w głowach, żeby mi mógł robić nieporządek w myślach.
-Nie mógłbym, lubię cie, Ness. – Uniósł lewy kącik ku górze,
a w jego tęczówkach pojawiły się tajemnicze iskierki. –Jesteś śliczna, mądra,
zabawna i uwielbiam jak klniesz. – Wzruszył ramionami jakby to była najbardziej
oczywista rzecz na świecie.
-Louis tego nienawidził. – Spuściłam głowę, ponieważ przypomniała
mi się pierwsza kłótnia z Tomlinsonem właśnie o mój sposób wyrażania się.
Okay, przyznaję zdarzało mi się przeklinać, ale to nie jest powód, żeby on na siłę próbował mnie zmieniać. Powinien mnie akceptować taką jaką jestem, a nie cały czas powtarzać, żebym przestała, bo mnie zostawi. Tak nie powinien wyglądać związek – ludzie, którzy się kochają powinni całkowicie tolerować wady drugiej połówki.
Okay, przyznaję zdarzało mi się przeklinać, ale to nie jest powód, żeby on na siłę próbował mnie zmieniać. Powinien mnie akceptować taką jaką jestem, a nie cały czas powtarzać, żebym przestała, bo mnie zostawi. Tak nie powinien wyglądać związek – ludzie, którzy się kochają powinni całkowicie tolerować wady drugiej połówki.
-Jego problem. – Powiedział na odczepne. –Ja lubię cie taką,
jesteś wtedy urocza.
-Naprawdę?
To była jakaś nowość.
To była jakaś nowość.
-Tsa, przecież każdy teraz przeklina, ale nie wszyscy robią
to tak pięknie jak ty.
-Przestań mnie uwodzić. – Dźgnęłam go w prawy bok, na co
lekko się skrzywił. Idiotko, przecież go
postrzelili! –Jezu, przepraszam cie, Malik. – Dodałam pośpiesznie z
przejęciem w głosie. –Naprawdę nie chciałam.
-Wyluzuj, nic mi nie jest.
Był taki pewny swojego, mimo iż cierpiał. Jest taki uparty.
Nagle w okolicach tyłka poczułam wibracje, a później rozniósł się dźwięk, jakiejś piosenki Chrisa Browna – rozpoznałam po głosie.
-Przepraszam. – Mruknął, a później uniósł biodra, aby wyjąć komórkę. Spojrzał na wyświetlacz, a jego usta opuściło ciche kurwa. Odebrał i przycisnął urządzenie do ucha. –Mów, Tommo... – Wywróciłam oczami. On po prostu nie ma wyczucia czasu. -Kurwa… Dobra, zaraz będę… Nic nie robię, czemu od razu sugerujesz, że coś robię?!… Masz rację, wkurwiasz mnie tym ciągłym dochodzeniem… Nie jestem z Ness!
Co to miało znaczyć?! Co Louis ma do tego z kim spędzam mój czas? Nie powinien ingerować w moje życie… Już nie. Nie jestem już jego, teraz jestem sama swoim szefem, co pozwala mi robić co chcę, gdzie chcę oraz z kim chcę. Teraz spędzam czas z Malikiem, a temu popaprańcowi nic do tego! -Pierdol się. Powiedz Jay’ owi, że będę za dziesięć minut. – Wcisnął czerwoną słuchawkę, a następnie oparł swoje czoło o mój czubek głowy. –Wpakowałem się w niezłe gówno, Blondyneczko. – Mruknął w moje włosy.
Był taki pewny swojego, mimo iż cierpiał. Jest taki uparty.
Nagle w okolicach tyłka poczułam wibracje, a później rozniósł się dźwięk, jakiejś piosenki Chrisa Browna – rozpoznałam po głosie.
-Przepraszam. – Mruknął, a później uniósł biodra, aby wyjąć komórkę. Spojrzał na wyświetlacz, a jego usta opuściło ciche kurwa. Odebrał i przycisnął urządzenie do ucha. –Mów, Tommo... – Wywróciłam oczami. On po prostu nie ma wyczucia czasu. -Kurwa… Dobra, zaraz będę… Nic nie robię, czemu od razu sugerujesz, że coś robię?!… Masz rację, wkurwiasz mnie tym ciągłym dochodzeniem… Nie jestem z Ness!
Co to miało znaczyć?! Co Louis ma do tego z kim spędzam mój czas? Nie powinien ingerować w moje życie… Już nie. Nie jestem już jego, teraz jestem sama swoim szefem, co pozwala mi robić co chcę, gdzie chcę oraz z kim chcę. Teraz spędzam czas z Malikiem, a temu popaprańcowi nic do tego! -Pierdol się. Powiedz Jay’ owi, że będę za dziesięć minut. – Wcisnął czerwoną słuchawkę, a następnie oparł swoje czoło o mój czubek głowy. –Wpakowałem się w niezłe gówno, Blondyneczko. – Mruknął w moje włosy.
-Dlaczego się nie wycofałeś od razu po odkryciu mojej
tajemnicy?
-Sam nie wiem. – Uniósł ramiona w ramach niewiedzy. –Muszę
iść, twój chłopak się niecierpliwi. – Wstał, a później wyszedł z salonu.
-Nie nazywaj go tak! – Wrzasnęłam, ale odpowiedział mi
jedynie głośny śmiech. –Malik, zabierz klucze!
-Chcesz, żebym cie odwiedzał częściej? – Jego głowa wysunęła
się zza ściany, a na jego ustach widniał uśmiech cwaniaczka.
-Po prostu nie chcę, żebyś grzebał mi w drzwiach jakimś
cholerstwem.
-Mogę pogrzebać gdzie indziej. – Znów wrócił do pokoju
dziennego i pochylił się nade mną. –Jeśli tylko chcesz. – Szepnął wprost do
mojego ucha, a później szybko cmoknął mój policzek. Oblała mnie fala gorąca
spowodowana tak… Czułym gestem z jego strony, mimo że był to tylko zwykły
buziak. –Chcesz?
-A ty, Malik? Czego ty chcesz?
-W tej chwili mam brudne myśli z tobą w roli głównej, ale
muszę iść. Trzymaj się, Ness. – Przejechał dłonią po dopiero co muśniętym licu,
a później tak po prostu wyszedł.
Jezu Przenajświętszy, co do cholery to miało znaczyć?! Już sama nie wiem, czego on względem mnie oczekuje. Chce czegoś więcej od przyjaźni, czy ma to być zobowiązujące, a może spontaniczne? Jedno jest pewne -Zayn to naprawdę szalony oraz niebezpieczny gość, który jest bardziej pokręcony niż Louis, ale wiem, że jestem z nim bezpieczna.
Jezu Przenajświętszy, co do cholery to miało znaczyć?! Już sama nie wiem, czego on względem mnie oczekuje. Chce czegoś więcej od przyjaźni, czy ma to być zobowiązujące, a może spontaniczne? Jedno jest pewne -Zayn to naprawdę szalony oraz niebezpieczny gość, który jest bardziej pokręcony niż Louis, ale wiem, że jestem z nim bezpieczna.
Musiałam wyjaśnić z Tomlinsonem kilka kwestii, a mianowicie
jedną, dlatego mimo osłabienia spowodowanego chorobą, ubrałam się w bardziej
odpowiednie ciuchy niż piżama i wyszłam z domu kierując się w stronę metra.
Dzięki temu szybkiemu środkowi transportu pod willą Tomlinsona byłam po
zaledwie piętnastu minutach. Kulturalnie stanęłam przed drzwiami, w które
uderzyłam kilka razy dłonią. Brązowy prostokąt otworzył się, a w progu stał
mulat, który wyglądał na bynajmniej zdziwionego.
-Co tu robisz, Ness? – Warknął, a potem wyszedł przymykając
wejście. –Nie możesz wejść, jest u nas Jay, który przypominam ci, że chce cie
zabić. – Warknął.
-Wiem, że do tego nie dopuścisz.
-Czyżby? – Uniosłam brwi.
-Skoro chcesz mnie mieć w swoim łóżku, co dałeś mi jasno do
zrozumienia jakieś półgodziny temu, postaraj się, żeby nic mi się nie stało. – Zadowolona z siebie wspięłam się na palce i pocałowałam go w policzek, po czym
weszłam do środka.
W salonie jak zwykle trwały jakieś dziwne obrady, których głównym tematem byłam… Ja. Odchrząknęłam głośno chcąc zwrócić na siebie uwagę wyłącznie jednej osoby, ale jak na zawołanie odwrócili się również Weston, Matt, Moon, Stan i reszta tego ich gangu, czy czymkolwiek tam są.
W salonie jak zwykle trwały jakieś dziwne obrady, których głównym tematem byłam… Ja. Odchrząknęłam głośno chcąc zwrócić na siebie uwagę wyłącznie jednej osoby, ale jak na zawołanie odwrócili się również Weston, Matt, Moon, Stan i reszta tego ich gangu, czy czymkolwiek tam są.
-Nessela, miło cie widzieć. – Powiedział z fałszywą
uprzejmością trzydziestoparolatek.
-Och, daruj sobie te gierki! – Wrzasnęłam pewnym siebie
głosem. –Louis, musimy pogadać, do kuchni. – Jak na komendę wstał, a później
poszedł przodem do wskazanego przeze mnie miejsca.
-Blondyneczko, nawet nie wiesz ile tracisz będąc z tym
gówniarzem. – Usłyszałam przy uchu zachrypnięty głos i nie, nie należał on do
Zayna. Po moich plecach przebiegł nieprzyjemny dreszcz, kiedy ten stary
zboczeniec przejechał nosem po moim policzku.
-Jason, zostaw ją. – Wycedził przez zaciśnięte zęby. –Nie
masz prawa się zbliżać do Ness zwłaszcza, że wywiązaliśmy się z umowy. – Malik
był wściekły… Chociaż to było zbyt łagodnie powiedziane, on wpadł w furię, ale
za wszelką cenę próbował się opanować, co – z uznaniem muszę przyznać –
wychodziło mu świetnie. Ogromne dłonie puściły moje biodra, które nawet nie
wiem kiedy zdążyły złapać, a obok mnie pojawił się mulat. –Idź do niego,
później cie odwiozę. – Przytaknęłam i poszłam w kierunku kuchni.
Louis opierał się tyłkiem o blat oraz tępo wpatrywał się w
wejście. Dopiero teraz dokładnie mogłam mu się przyjrzeć. Jego twarz wyglądała
na zmęczoną, co świadczyło jedynie o tym, że znów nadużył alkoholu – martwiło
mnie to, mimo wszystko chciałam, aby był zdrowy i bezpieczny. Ubrany w spodnie
z dresu, które luźno wisiały na jego biodrach i szary t-shirt, wyglądał jak bezdomny,
zwłasza w tej fryzurze, która przypominała busz.
-O czym chciałaś gadać? – Zapytał z łagodnością w głosie.
Cholera, teraz to znacznie trudniejsze niż mogłoby się wydawać na początku. Nienawidziłam, gdy mówił tym spokojnym tonem, kiedy ja miałam ochotę krzyczeć oraz miotać przedmiotami we wszystkie strony.
Cholera, teraz to znacznie trudniejsze niż mogłoby się wydawać na początku. Nienawidziłam, gdy mówił tym spokojnym tonem, kiedy ja miałam ochotę krzyczeć oraz miotać przedmiotami we wszystkie strony.
-Chciałam… Dziękuję za zapewnienie mi bezpieczeństwa, ale
nie musisz tego więcej robić.
-Nessie, czy ty się słyszysz? – Rzucił z oskarżeniem. Czyli
teraz będą te jego zmiany nastroju, tak? Okay, niech będzie… -Ten chuj chciał
ci wpakować kulkę w głowę. – Podszedł zbyt blisko mnie, a jego ręce ujęły moją
twarz zmuszając tym samym, abym spojrzała mu w oczy. –Nie pozwolę cie
skrzywdzić, rozumiesz?
-Nie, nie rozumiem! Pojmij wreszcie, że… - I znów to zrobił!
To się powoli robi denerwujące, że nie daje mi dokończyć zdania i przerywa mi pocałunkiem.
Odepchnęłam go, a na jego twarz wtargnęła złość.
-Nie możesz ot tak mnie całować. – Dźgnęłam go palcem w klatkę piersiową.
To się powoli robi denerwujące, że nie daje mi dokończyć zdania i przerywa mi pocałunkiem.
Odepchnęłam go, a na jego twarz wtargnęła złość.
-Nie możesz ot tak mnie całować. – Dźgnęłam go palcem w klatkę piersiową.
-Dlaczego? Lubie cie całować i wiem, że też lubisz, gdy to
robię. – Wzruszył ramionami.
Chcąc się chociaż w małym stopniu uspokoić zamknęłam oczy, zasłoniłam usta wierzchem dłoni, a następnie wzięłam głęboki, oczyszczający oddech, który miał za zadanie sprawić, abym nie uniosła się zbytnio w stosunku do tego idioty.
Chcąc się chociaż w małym stopniu uspokoić zamknęłam oczy, zasłoniłam usta wierzchem dłoni, a następnie wzięłam głęboki, oczyszczający oddech, który miał za zadanie sprawić, abym nie uniosła się zbytnio w stosunku do tego idioty.
-Nie jesteśmy razem, dlatego…
-To wróć do mnie. Zmienię się, tylko wróć.
-Nie, Louis nie ufam ci już w kwestiach naszego bycia
razem. Jesteś, byłeś moją pierwszą miłością, ale to się skończyło, kiedy
przeleciałeś tą wywłokę. – Już otwierał usta żeby coś wtrącić, jednak zasłoniłam
je swoją ręką. –Zamknij się i posłuchaj, co mam do powiedzenia, chociaż raz do
końca. Nie ingeruj w moje życie, nie narzucaj się Malikowi i przestań chlać jak
popierdolony, bo wyślę cie na odwyk, mówię poważnie, Louis. – Zabrałam dłoń, a
przez jego twarz przebiegły prawdopodobnie wszystkie z możliwych uczuć. Była
złość, zawód, radość, zdenerwowanie, irytacja…
-Teraz ty wysłuchaj mnie, Nessie, bo nie będę powtarzał dwa
razy. – Warknął, mordując mnie swoim lodowatym spojrzeniem. –Zayn nie będzie
twoim nowym chłopakiem…
-Jak możesz…
-Zamknij się! Mówię, że nie będziecie razem, jesteś tylko
moja. Będę cie całował, kiedy tylko najdzie mnie ochota, a co najważniejsze
odpowiedz mi szczerze, czy Stan ci w jakiś sposób grozi? –Co za podły oszust!
Cholerny Zayn mnie okłamał!
-Nie twój pierdolony interes!
-Nie klnij, wiesz, że mnie to wkurwia!
-I bardzo dobrze, bo będę kurwa przeklinać jeśli będę miała
na to kurewską ochotę!
-Jeszcze raz przeklniesz… - Wycedził przez zaciśnięte zęby.
-Spierdalaj. – Powiedziałam patrząc prosto w błękitną głębię,
a później wyszłam dumna z kuchni po drodze stawiając czoła zdziwionym twarzom
tej hołoty oraz chytremu uśmieszkowi Malika.
-Jak to możliwe, że z tak ładnej buźki wychodzą tak brzydkie
słowa? – Rzucił Jason, chcąc prawdopodobnie rozładować napiętą atmosferę,
jednak jego zamiar przyniósł zupełnie inny rezultat.
-Uważaj z kim pogrywasz, Weston.
-Mam się bać? – Wstał ze zdumienia, a następnie stanął
niemniej niż metr ode mnie.
-Powinieneś, ponieważ jeśli jeszcze raz będziesz mi groził
śmiercią lub szantażował Louisa oraz moich przyjaciół, prawnicy mojego ojca
wpakują cie do więzienia. Jak myślisz komu uwierzą, byłemu gliniarzowi, który
kradł broń od Rosjan oraz robił wiele inny przekrętów międzynarodowych, czy
może niewinnej dziewczynie z dobrego domu, która nigdy nie popełniła żadnego
wykroczenia? Dla twojej informacji jestem na tyle bogata i mogę znaleźć dowody,
które obciążą cie na tyle, że posiedzisz do usranej śmierci w mamrze, a nawet
jeśli nie… Cóż myślę, że pięćdziesiąt lat wystarczy.
-Grozisz mi?! – Parsknął kpiącym śmiechem, jednak był on
skutkiem obawy, w którą go wprowadziłam.
-Nie, skądże, ja cie tylko ostrzegam. – Przeszłam obok niego
trącając barkiem i nie, nie był to zwyczajny przypadek.
-Odwieźć cie?
-Dzięki, Malik, ale wrócę metrem. – Posłałam mu lekki
uśmiech, a później z głową uniesioną wysoko wyszłam z tego domu wariatów. To
było… Dobre.
Czuję się o wiele lepiej i nawet oddycha mi się lżej, po tym
jak powiedziałam Tomlinsonowi, co myślę o jego ingerencjach w moje życie oraz
Zayna – oboje jesteśmy dorośli oraz mamy prawo decydować o sobie, więc nie
potrzebujemy rad takiego dziwkarza jak Louis. Skoro on ma swoją Jessicę, ja
mogę również ułożyć sobie życie z kim zechcę i może to być nawet Malik. Jestem
z siebie niesamowicie dumna, ponieważ postawiłam się największemu gangsterowi w
Londynie, który robi z moich przyjaciół dziwki od brudnej roboty, a co w tym
wszystkim najlepsze mam go w garści, jeśli zdołałby zrobić jakąś krzywdę mnie,
mojemu dziecku oraz osobą, które są dla mnie ważne. Nie daruję mu tego, że Zayn
mógł zginąć, zupełnie jak Matt, a nawet i Louis wraz z Jeremy’ m. Nie będą
więcej mu pomagać w tych kradzieżach w innych krajach – nie będą ryzykować dla
niego życia, ponieważ mają inne priorytety niż śmierć przed trzydziestką w imię
jakiegoś bydlaka, który nie potrafi pogodzić sie ze zwolnieniem z pracy, z powodu
postrzelenia niewinnego człowieka. Już
moja w tym głowa, żeby ten potwór zgnił w więzieniu.
Około godziny dziewiętnastej wróciłam do domu, ponieważ
otrzymałam jeszcze telefon od Adama, że wpadnie po rzeczy dla Darcey, gdyż
robią dziś sobie maraton ze Spongebobem, a moja córka nocuje u niego. Z racji
tego, że byłam aż nadto pobudzona postanowiłam w ramach uspokojenia zanieść
ciuchy oraz szczoteczkę do zębów łącznie z pastą do domu moich rodziców.
Posiedziałam chwilę z tatą spędzając ten czas na rozmowie, którą sam narzucił,
a mianowicie o moim wyznaniu prawdy Louisowi o Darcey. Nie jestem na to gotowa, zresztą po tej dzisiejszej… Wymianie zdań nie sądzę, że będę go chciała
widzieć przez najbliższy miesiąc.
Będąc już w swoim mieszkaniu zdjęłam z siebie płaszcz oraz
zsunęłam za stóp buty, a następnie udałam się do kuchni, gdzie wyjęłam z
lodówki kaszkę, którą zaczęłam jeść łyżeczką.
Nagle po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi.
Zaniepokojona podreptałam w stronę wejścia i spojrzałam przez wizjer.
Zobaczyłam mężczyznę ubranego w czarną katanę, którego włosy zlewały się
niemalże z nocą. Otworzyłam brązowy prostokąt, a dwudziestojednolatek złapał za
moje policzki i zachłannie wpił się w moje usta. Po chwili jego pocałunki
przeniosły się na moją szyję, ale, mimo że cholernie mi się to podobało
odepchnęłam go. Przyjrzałam się dokładnie jego twarzy, która była nieco
zmasakrowana.
-Jezu, co ci się stało, Malik? – Przejechałam opuszkiem
palca po jego rozciętej brwi ścierając krew, która ściekała również z policzka
oraz wargi. –Kto ci to zrobił? – Byłam przerażona, a na myśl przychodziła mi
jedynie jedna osoba, która mogła porwać się na taką zemstę.
-Nic mi nie jest. – Wzruszył ramionami.
-Kto? – Warknęłam, na co przewrócił oczami.
-Twój były, ale bez obaw Blondyneczko
on wygląda gorzej ode mnie. – Uśmiechnął się ślicznie i sama się sobie
dziwię, ale nieco mnie to uspokoiło.
-Chodź, opatrzę cie. – Pociągnęłam za jego dłoń i
zaprowadziłam do kuchni. Wspięłam się na place, jednak nadal nie potrafiłam
dosięgnąć apteczki, którą Adam włożył na najwyższą półkę jaka mieściła się w
tym pokoju. Poczułam jak jego ręce oplatają moje biodra, a potem uniosłam się i
zdjęłam to cholerne czerwone pudełeczko. –Możesz mnie puścić. – Oznajmiłam, a
kilka sekund później siedziałam na blacie obok mikrofalówki. Mulat umieścił
swoje dłonie na moich udach, które rozszerzył, aby zmniejszyć odległość między
naszą dwójką. Wyjęłam z pudełka wodę utlenioną oraz gazik, który nią
nasączyłam, a później ostrożnie zaczęłam oczyszczać jego rany, na co cichutko
syczał. –Dlaczego się pobiliście?
-Bo to kutas, który myśli, że jesteś jego własnością, a
kiedy mówił, że zmusi cie żebyś do niego wróciła… Uderzyłem go, mówiąc, że jest
cholernym seksistowskim chujem. – Jego dłoń zaczęła gładzić mój policzek. Nie
chciałam jednak odpływać w tej chwili, ponieważ musiałam się nim zająć. –Wtedy
mi oddał i powiedział, że mam nie pieprzyć jego dziewczyny. Wiesz co mu
odpowiedziałem? – Zaprzeczyłam kiwiąc bardzo wolno głową na boki. –Że prędzej
zostaniesz lesbijką niż do niego wrócisz.- Nie mogłam się powstrzymać od
zachichotania. On był dla mnie taki dobry, bronił przed wszystkimi. –Wtedy
zaczęliśmy się nakurwiać do czasu, aż Matt razem z Moonem nas nie rozdzielili,
on wsiadł do swojego grata i gdzieś pojechał, a ja… Musiałem przyjechać do
ciebie. – Wzruszył ramionami.
-Dlaczego?
-Bo mam w dupie uprzedzenia Louisa, nie będzie więcej mną
rządził, a wiesz czemu? – Znów pokręciłam przecząco głową. –Ponieważ mogę nie
tylko odbić mu dziewczynę, ale również sprawić, że jego dotychczas
popierdolone życie może zmienić się w istne piekło, bo nie pozwolę żeby
rozstawiał mnie po kątach i traktował ciebie jak przedmiot. – Znów naparł swoimi
ustami na moje, a ja z wrażenia upuściłam przedmioty trzymane w rękach na
podłogę. Ogarnęłam się po chwili, tym samym odpowiedziałam na jego gest. Duże
dłonie przeniosły się z moich ud na biodra, aby sekundę później wpełznąć pod
moją bluzkę oraz pieścić zimnymi palcami moją już i tak rozgrzaną do
czerwoności skórę.
Czy miałam wątpliwości? Czy zastanawiałam się może w tym
momencie, czy moje zachowanie jest aby na pewno rozsądne? Co pomyśleliby o mnie
moi bliscy? Odpowiedź na każde z tych pytań była oczywista – nie, dlatego nie protestowałam gdy
zdarł za mnie koszulkę, a później resztę ubrań w mojej sypialni, mało tego
zrobiłam to samo z jego ciuchami.
_________________________________________
Wow to już dwudziesty trzeci rozdział, kiedy to tak szybko minęło?!
Jest sprawa - BARDZO WAŻNA -, a mianowicie chodzi o to, że nie wyrobię się z tym ff, dlatego będzie druga część na tym właśnie blogu (to taka informacja... Uprzedzająca?) xd
Mamy cholernie dużo Nayn, ale jest też wątek z Lessie + NIESPODZIANKA DLA #NAYN SHIPPER zajrzyjcie koniecznie do zakładki fabuła!!
Jako, że byłam calusieńki tydzień chora miałam dużo czasu na przemyślenie tego bloga i... Cóż cholernie możecie się zdziwić, bo zakończenie może być pokopane i smutne...
Dziękuję wam za komentarze, których było 17 (w tym jeden z reklamą hoteli o.O, ale spoko xdd)
Co jeszcze, hmm? O, wiem - jeśli chcecie możecie zadawać pytania bohaterom w odpowiedniej zakładce.
To chyba wszystko. Także... Ten... Obserwujcie, KOMENTUJCIE i miłej niedzieli.
Buźka, miśki ;**
No way! Lubie Zayna no ale nie może być z Ness!
OdpowiedzUsuńŚwietny x
Bardzo ciekawy... Super. .:D
OdpowiedzUsuńŚwietny 😄
OdpowiedzUsuńCudo! Cudo! Slodki Malik! :**
OdpowiedzUsuńZapraszam na dangerous-road-malik.blogspot.com
Wow świetny rozdział! Tyle się dzieje juz nie mogę doczekać się następnego i kiedy Louis dowie się prawdy! 😘
OdpowiedzUsuńNo, no, ale się fajnie dzieje... czekam na kolejny, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOjejć :o co to się dzieje tutaj? Ty mi dajesz Nayn, a ja tak bardzo pragne Lessie :(( uwielbiam to opowiadanie więc wiadomość o 2 części jest najlepszą jaką mogłaś ni przekazać :D smutne zakończenie? Ojejć #2 !
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dalej tak świetnie Ci pójdzie z tym ff, ale ja poważnie błagam o Lessie ! XD
Strasznie Ci dziękuje bo wczoraj mnie odwiedziłaś i zostawiłaś komentarz! ❤
Mam tylko pytanie: ile rozdziałów przewidujesz na ta część ?
Kocham i całuje Natt xx
Prawdopodobnie jeszcze będzie osiem, góra dziesięć i niestety zmartwię cię - będzie cholernie dużo Nayn (;( Jednak dwa rozdziały napiszę specjalnie dla ciebie z perspektywy Louisa tylko, że będą one pod koniec ;**
UsuńSpecjalnie dla mnie? :o zaczynam kochać Cię coraz bardziej ! <3 Zaczynam podejrzewać jak skończy się pierwsza część, ale nie będę tu spamować swoimi pomysłami XD powodzenia i czekam na Lou! <3
UsuńKocham Cie :**
Tak bardzo kocham Nayn <3
OdpowiedzUsuńPisz szybko rozdział bo nie moge się doczekać. LOOOOVCIAM<3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Był zaj****ty. Dużo Nayn jej uwielbiam ich są super słodcy. Kocham tego bloga i nie mogę się doczekać nexta. PS cieszę się że będzie dużo Nayn. Ps2 życzę weny.
OdpowiedzUsuńAwww Nayn moments <3. Zayn i Ness razem są idealni.
OdpowiedzUsuńLou mnie wkurza bo traktuje Ness przedmiotowo. No, ale cóż dupek zawsze pozostanie dupkiem.
Będzie druga część ?! No to zajebiście bo uwielbiam to opowiadanie :)
Czekam na kolejny.