Olivia Diana Malik odpowiedź na twój komentarz w notce pod rozdziałem lub tym, co go przypomina...
„Najgorsze jest to kiedy kogoś kochasz i nagle dociera do Ciebie, że
już nigdy go nie zobaczysz, nie usłyszysz. Że umrzesz w jego sercu, zginiesz we
wspomnieniach.”
Ness
Stoję przed lustrem w sypialni w pudrowym
staniku oraz czarnych spodniach z dresu. Moje włosy sięgają za piersi i lekko się
kręcą. Przyglądam się swojemu odbiciu, ale nie poświęcam uwagi mojej twarzy,
piersiom, nogom i też tyłkowi. Nie. Przyglądam się mojemu zaokrąglonemu
brzuszkowi, który delikatnie gładzę dłonią.
W odbiciu zauważam stojącego za mną
wysokiego mężczyznę, który niepewnie do mnie podchodzi, żeby w ostateczności
objąć mnie ramionami w pasie i przyciągnąć moje plecy do swojego gorącego
torsu. Swoimi dużymi dłońmi chwyta za moje i zaczyna muskać ustami moje nagie
ramię, oczywiście wcześniej odgarną moje włosy na prawy bark.
- Niesamowicie mnie kręcisz, Nessie – mruczy
mi do ucha i przygryza jego płatek, na co z mojego gardła wydobywa się mruknięcie.
– Chciałbym cię uszczęśliwić – kontynuuje, a jego dłoń wsuwa się za gumkę moich
spodni, a ja wstrzymuję oddech. – A fakt, że nie masz majtek uszczęśliwia mnie,
Maleńka – chichota, kiedy jego sprawne palce gładzą moje pachwiny.
Moje tętno przyśpiesza i moją pierwszą myślą
jest powstrzymanie go, ale z drugiej strony… dlaczego miałabym tego nie robić,
skoro moja córeczka jest u Jake’ a. Mogę sobie pozwolić na chwilę przyjemności
z moim chłopakiem. Mogę żyć chwilą i dać się ponieść. Mogę pozwolić, żeby Zayn
zabrał mnie do innego świata.
- Zapomnisz nawet o Maliku – szepcze do
mojego ucha, a ja momentalnie sztywnieję.
Jak to „zapomnę nawet o Maliku”?! Przecież…
Szybko odrywam się i mało co nie krzyczę przerażona, kiedy widzę
osobę stojącą przede mną. I na sto procent nie jest to Zayn! To znaczy tak,
mężczyzna ma ciemniejszą karnację, ale jego oczy są niebieskie, a włosy
jasnobrązowe. To wysoki i umięśniony szatyn, którego ramiona są pokryte kilkoma
tatuażami. I nie ma na sobie koszulki! Jest w samych dresach, ale niczego pod
nimi nie ma, co wnioskuję po tym, że są nisko opuszczone i widzę włoski pod
jego brzuchem.
- Co jest, Nessie? – pyta zdezorientowany i
stawia pierwszy krok w moim kierunku, dlatego instynktownie się cofam. I robię
to tak długo, aż nie wpadnę na ścianę. – Zawsze byłaś tylko moja – szepcze do
mojego ucha, kiedy napiera na mnie swoimi biodrami. – Zayn po prostu się przypałętał,
ale zawsze to robił, więc… Musisz się wreszcie pogodzić, że mu się znudziłaś, a
ja będę na zawsze – mówi, a ja kiwam głową na boki coraz szybciej i w
ostateczności odpycham go z całej siły od siebie.
- Zamknij ryj, Louis! Gówno wiesz, a
pierdolisz najwięcej – krzyczę na tyle głośno, że słyszę dźwięk swojego głosy,
który odbija się echem po moim mieszkaniu.
~`*`~
Kolejny raz
budzi mnie ból głowy, a kiedy otwieram oczy, jasne światło mnie razi. Ciaśniej przyciągam
kolana do klatki piersiowej i obejmuję je ramionami. Przede mną stoi prawdopodobnie
Zack i jakaś dziewczyna. Nie wiem, która z byłych mojego chłopaka to jest,
ponieważ obraz jest nieco rozmyty.
- Trzymasz się
jakoś, Blondyneczko? – drwi ze mnie Zack, który przykuca obok i gładzi palcami
mój policzek, ale nie chcę, żeby to robił, dlatego próbuję się odsunąć. – Gdzie
twój bohater? – Nie odpowiadam. – Wrócę jutro, dlatego proszę, nie denerwuj
Ally ani Donie, bo to może się źle dla ciebie skończyć, rozumiesz?
- Będzie
jeszcze gorzej niż teraz? – prycham i patrzę na niego z kpiną.
Czyli co?
Pobiją mnie jeszcze bardziej, wyśmieją, poniżą i tyle? Donie znowu da mi jakieś
proszki nasenne, kiedy zacznę przesadzać? Czy on myśli, że to jest dla mnie aż
tak straszne? Wolałabym, żeby mnie zabiły niżeli miałabym znowu oglądać jego
zakłamaną gębę, której tak bardzo nienawidzę.
- Blondyneczko
– cedzi przez zaciśnięte zęby i mocno ściska moją szczękę. – Kiedy wreszcie
wbijesz sobie do tej ślicznej główki, że ja nie jestem, taki jak Malik i nie
będę tolerował twojej sukowatej natury.
- Nie ma
takiego słowa jak sukowata, geniuszu –
parskam, po czym wywracam oczami.
- O tym
właśnie mówię, Blondyneczko. Zachowujesz się jak przemądrzała suka – podsumowuje,
po czym wstaje i wychodzi trzaskając drzwiami.
Baczenie
przyglądam się różowowłosej i jej równie tępej koleżance. Obie mają chytre
uśmieszki, i wiem, że to nie wróży niczego dobrego dla mnie. Siedzę cicho,
kiedy obie siadają po moich bokach. Czuję strach, ale staram się go nie
okazywać, bo za niedługo Zayn mnie znajdzie. Bo znajdzie, prawda?
- Rozmawiałam
kilka dni temu z twoim chłopakiem. – Podejmuje temat Ally, a ja się spinam. Po
jakiego diabła z nim rozmawiała?! Niech sobie znajdzie kogoś innego, bo on jest
mój i nie oddam go już nikomu! – Właściwie seksu nie można nazwać rozmową –
mruczy pod nosem, a ja czuję narastającą wściekłość.
- Kłamiesz –
cedzę przez zaciśnięte zęby. – Zayn taki nie jest.
- Znam go od
dziecka, słoneczko – cmoka w powietrzu, a potem wskazuje na swoją szyję, gdzie
jest kilka czerwonych plamek. – Sama bym sobie chyba tego nie zrobiła, nie
sądzisz? – Patrzy na mnie wyczekując odpowiedzi, a w jej oczach błyszczy
rozbawienie. W moich powiekach zaczynają zbierać się łezki, które staram się tamować.
– Naprawdę myślałaś, że ktoś taki jak Malik będzie wierny tylko jednej
dziewczynie i to w dodatku takiej, która złapała go na dziecko? – drwi ze mnie,
dlatego zagryzam dolną wargę, która zaczęła mi niekontrolowanie drżeć.
Nie płacz, idiotko! Nie okazuj słabości! Te
zdziry tylko na to liczą!
- Jesteś naprawdę
naiwna, Blondyneczko – parska śmiechem
Donie. – Dziwne jest to, że ona mówił tak również do mnie i Ally, nie sądzisz, Blondyneczko?
- Ani trochę –
odpowiada za mnie Allison. – On tak mówił do każdej, bo lubi mydlić laską oczy.
– Wzrusza barkami. – Ostatnio pytał, czy faktycznie mi na nim zależy, a kiedy
powiedziałam, że tak to mnie przeleciał – mówi obojętnie, a mnie ogarnia furia.
Zaciskam dłonie w pięści i szczypię swoje łydki.
Nienawidzę
jej. Z całego serca nienawidzę Allison Mongomery za to, że cały czas wtrąca się
w życie moje i Zayna, i skutecznie wychodzi jej skłócanie nas.
- Jesteś
pewna, że nie był to Zack, albo inny dziwkarz? – pytam obojętnie, a kilka
sekund później czuję pieczenie na policzku, ale jest one niczym w porównaniu z
nacięciem obojczyka, które zrobiła Donie wczoraj, kiedy powiedziałam jej, że
Malik się jej brzydzi.
- Nie pozwalaj
sobie, Ness – warczy, po czym wstaje i otrzepuje swoje szorty. – To, że Zack
chce cię mieć żywą nie powstrzyma mnie od wpakowania ci kulki w łeb, jarzysz?
- Tyle, że
nawet zabicie mnie nie sprawi, że Zayn do ciebie wróci – odpyskuję obojętnie, a
potem czuję ukłucie. Moje powieki są coraz cięższe i tak bardzo chce mi się spać…
Ostatnią rzeczą, którą widzę jest Donie, która próbuje uspokoić tą szmatę.
~`*`~
Głośna muzyka w stylu house, a dokładniej to Animals Martina Garrixa dudni mi w uszach. Wiem, że jestem w
klubie. Widzę to. Jest tutaj pełno ludzi, którzy tańczą, piją lub po prostu przyglądają
się całej reszcie z balkonów. Przedzieram się przez tłum. Szukam kogoś
znajomego, ale nikogo nie rozpoznaję. Krążę po klubie i sama nie wiem, czego, a
raczej kogo tak naprawdę szukam. Zayna? Marisy? Adama? Matta? Danielle? A może
Liama?
Co ja do diabła tutaj robię? Przecież byłam
w jakiejś piwnicy zamknięta przez tego maniaka, więc jakim cudem teraz jestem
tutaj?
Postanawiam, że pójdę do baru, żeby się czegoś
napić. Zauważam wolne krzesełko, dlatego szybko je zajmuję, a po chwili
przychodzi jakiś barman.
- Co dla ciebie?
- Wodę – proszę i lekko się uśmiecham.
- Żartujesz? – parska śmiechem.
- A wyglądam?
- No w sumie nie, ale czemu nie chcesz
niczego innego?
- Bo jestem w ciąży? – pytam retorycznie, a
blondyn wyszczerza oczy.
- Który tydzień?
- Tydzień?
- Jesteś płaska jak deska – tłumaczy, a ja
odruchowo chwytam się za mój okrągły… Gdzie do diabła jest mój brzuch?! – Nadal
twierdzisz, że jesteś w ciąży?
- Daję słowo, że to był trzeci miesiąc. –
Blondyn patrzy na mnie jak na skończoną idiotkę, a ja tłumaczę się jakbym
popełniła niewybaczalny błąd.
Dlaczego jestem idiotkę i tłumaczę się przed
obcym kolesiem, którego pewnie już nigdy w życiu nie spotkam?
- To chcesz tą tequilę czy nie?
- Nie – protestuję. – Chcę wody. – Barman kręci
głową z niedowierzaniem na boki, ale w ostateczności dostaję mój upragniony
napój.
Piję go bardzo powoli i nie mogę powstrzymać
się od podziwiania tyka barmana, który w tych obcisłych jeansach jest całkiem…
seksowny. Ale przecież to nic złego patrzeć! Faceci będący w związkach też
oglądają się za mijanymi na ulicy dziewczynami. Patrzą na ich nogi, tyłki,
piersi… Więc nie robię niczego złego!
- Ness? – Słyszę za sobą dobrze znany mi
głos, dlatego się odwracam.
- Matt, a co ty tutaj robisz? – pytam zdezorientowana
widokiem przyjaciela.
- Malik ci nie mówił, że jest impreza? –
Marszczę brwi. – Rozumiem, że jest zły, bo znowu poroniłaś, ale byłem pewien,
że ci powiedział.
- Przecież ja jestem w ciąży, geniuszu.
Wcale nie poroniłam! – Próbuję przekrzyczeć muzykę, ale to tylko pozory, bo
chciałam się unieść.
- Bierzesz te tabletki, które przepisał
terapeuta?
- Do cholery, o czym ty człowieku mówisz,
huh? – warczę i krzyżuję ramiona pod piersiami.
- O tym, że miesiąc temu poroniłaś. Zayn
zabrał cię do psychologa, bo zaczęłaś świrować.
- To nie prawda i wiesz o tym, Matt – mówię pewnie.
- Serio? – Dlaczego on ze mną rozmawia jak z
wariatką?!
- Gdzie jest Zayn? – Anderson kiwa głową na
znak, że mi nie powie, dlatego wymijam go i teraz idę na pierwsze piętro klubu,
gdzie znajdują się loże, i gnie nie jest tak tłoczno.
I nareszcie go widzę. Siedzi tam razem z
Liamem, Danielle i jakąś larwą, która oblega jego kolana i ślini mu szyję. Co
jest w tym wszystkim najlepsze? Że Zayn nie ma w planach jej nawet odepchnąć,
mało tego! Malik jest szczęśliwy z tego powodu!
- Czy ty jesteś normalny? – pytam, kiedy
staję naprzeciwko niego. Mój facet ma cholerne szczęście, że dzieli nas ten
przeklęty stolik i zdzira na jego kolanach. – Zayn, do kurwy nędzy mówię do
ciebie, kutasie! – wołam i dopiero tym zwracam na siebie uwagę mulata.
- Znowu ty? – wzdycha zmęczony, a potem
nieco się krzywi, kiedy się prostuje. – Ness, miałaś siedzieć w domu.
- A ty byś ją pieprzył? – sugeruję, ale
spotyka się to tylko z wywróceniem oczami.
- Zjeżdżaj, Blondyneczko. – Ten głos… Znam
ten cholerny głos.
- Naprawdę jesteś na tyle zdesperowany, że
zaczynać grę wstępną ze swoją ex?
- Przeszkadzasz nam, Blondyneczko.
- Zamknij gębę, Allison - warczę pełna
furii. – A ty miej choć trochę klasy i zdejmij ją z kolan jak rozmawiasz ze
mną!
I Zayn spełnia moją prośbę, ale żałuję, że
tego chciałam. Nie miałam pojęcia, że właśnie go pieprzyła, a już w szczególności
nie chciałam widzieć penisa mojego chłopaka. Nie panuję nad sobą i działam pod
wpływem adrenaliny, kiedy chwytam ją za te tandetne różowe kudły i wytarguję z
loży.
- Jesteś podłą zdzirą, Allison! – krzyczę i
szarpię za jej włosy, a Mongomery piszczy. Powstrzymuje mnie dopiero Matt,
ponieważ Malik woli zająć się tą suką. – Nienawidzę cię z całego serca, Zayn –
cedzę przez zaciśnięte zęby z powagą w głosie.
- I vice versa.
~`*`~
Przerażona otwieram oczy. Jestem
spocona. I mam brzuch, co znaczy tyle, że to był tylko głupi i niedorzeczny
koszmar, bo Zayn nie przeleciałby tej szmaty. Kocham go i ufam mu, tym samym
nie wierzę Allison w te pomówienia, że kilka dni temu skończyła pod moim
chłopakiem. No, chyba, że to jej się przyśniło, bo tylko w taką wersję jestem w
stanie uwierzyć. Poza tym Malik po mnie przyjdzie, przecież mnie kocha. Kocha mnie,
prawda?
Nie wyobrażam sobie życia bez
tego kochanego idioty. Nie chcę nawet przyjąć do świadomości opcji, że mogłabym
go i Darcey już nigdy nie zobaczyć. Przecież w tych wszystkich głupich filmach
zawsze zwycięża dobro, dlatego wiem, że Zayn mnie znajdzie, a potem wrócimy
oboje do naszego nowego domu, gdzie będziemy żyć długo i szczęśliwie.
___________________________________
Staram się wrócić w stu procentach, ale chyba marnie mi to wychodzi, czego przykładem jest ten rozdział...
Przepraszam, okay?? Nadal mam trochę problemów i staram się wszystko uporządkować... ale nie mam nawet siły myśleć o tym ff, kiedy mam tyle rzeczy do nadrobienia w szkole. Dajcie mi czas do maja, kiedy zacznę praktyki. Po majówce spróbuję spiąć tyłek i wrócić z kopem.
Tak, czy inaczej...
dziękuję wam za wsparcie ♥
Olivia Diana Malik możesz pisać do mnie na gg 53723403
See ya soon!! ;**
ps.
Genialny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNo to się porobiło xD Olls :***
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj nowy? :)
OdpowiedzUsuńKiedy next ? Czekamy ... A rozdział cudowny :) Jak zwykle zresztą :)
OdpowiedzUsuń